Kolorowe światło w zapadającym mroku
Poranki pachną wilgocią i dymem z kominka, a niebo – choć coraz częściej spowite szarością – potrafi nagle zapłonąć różem, jakby samo chciało przypomnieć, że światło wciąż tu jest, tylko trzeba je odnaleźć w sobie.
Drzewa szeleszczą ostatnimi liśćmi, sarny przemykają wśród mgły, a nasz mały, bajkowy domek holenderski przeciąga się i ziewa – gotowy, by zasnąć w zimowym śnie. W środku wciąż czuć zapach lata: lawendę, suszone zioła i echo rozmów gości, którzy latem przynieśli tu swoje historie.
Natura uczy nas tu rytmu – No cóż, po świetle przychodzi cień, ale po ciszy znów powróci śpiew.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz